Tagged: asertywność

Terapia prowokatywna

„Terapeuta: (łypie na klienta, gestykuluje obiema rękami, mówi z intensywnością ekspresyjnego kaznodziei): może jesteś w szponach NIEŚWIADOMOŚCI, która nie popuści, która trzyma cię za jaja w miejscu, w którym włosy są najkrótsze – (nagle załamuje ton i mówi wprost, normalnym głosem) – z psychologicznego punktu widzenia oczywiście – (powraca do intensywności, marszczenia brwi i tonu w klimacie „kiedy masz wątpliwości, wal pięścią w stół”) – szpony, które prawdopodobnie stłumiły twoją potencję, przez co nie możesz się odradzać –

terapia prowokatywnaKlient: (zdumiony patrzy na terapeutę, po czym zaprzecza ruchem głowy i przerywa): Nie o to chodzi. Po prostu jestem tłustym, leniwym kutasem… i wiesz co, teraz kiedy tak się zastanawiam, wychodzi na to, że tak naprawdę w nigdy nie narzucałem sobie dyscypliny, nigdy nie mówiłem sobie „nie”. Zawsze robiłem to, co chciałem.”

 To nie scena z odjechanej komedii o życiowych potyczkach leniwego grubasa, a zapis autentycznej sesji z klientem prowadzonej metodą terapii prowokatywnej i opisanej w książce o tytule „Terapia prowokatywna” autorstwa Franka Farrelly i Jeffa Brandsma. A to jest recenzja.

Książka świetna. To po prostu trzeba przeczytać. Fragment powyżej daje pewien pogląd zarówno na styl pisania autorów, jak i na sposób działania i skuteczność metody. Warto tylko dodać, że choć podobne scenki występują w treści często gęsto, to jednak poza nimi jest solidna porcja rzetelnej intelektualnej refleksji nad naturą zjawisk występujących podczas takich rozmów.

Zdecydowanie warto przeczytać jeśli tylko pracujemy z ludźmi. Ja kupiłem pod kątem pracy nad asertywnością, ale użyteczna może być również w wielu innych kontekstach. Polecam gorąco.

Asertywność – Sue Bishop

Książka „Asertywność” Sue Bishop – recenzja.

Patrząc praktycznie, to książka ta nie przedstawia większej wartości –czyli po jej przeczytaniu osoba mająca problem z asertywnością raczej nie będzie w stanie tak po prostu zmienić swoich zachowań. Jest to lektura bardzo podobna do wielu innych obecnych na rynku, czytając  ją miałem wrażenie że powtarza wszystko to co już gdzie indziej poznałem – żadnej oryginalnej myśli czy nowego autorskiego podejścia tu niema. Oczywiście wynika też z tego, że znajdzie się tu parę zbyt dużych uproszczeń czy błędów. Ten brak autorskiego podejścia, jakichkolwiek własnych przemyśleń jest czymś, co najbardziej mi przeszkadza w książkach takich jak ta.

To powiedziawszy, książka ma pewne plusy. Po pierwsze jest napisana prostym, zrozumiałym językiem. Po drugie zawiera jakieś ćwiczenia praktyczne, także takie, które należy wykonać z drugą osobą – oczywiście nie będzie to to samo co gdybyśmy poszli na kurs asertywności, ale jednak zawsze coś. To ważne i sprawia, że jednak nie można jej uznać za całkowicie bezużyteczną.

Podsumowując: myślę że „Asertywność” Sue Bishop może być akceptowaną lekturą dla osób, które dopiero zaczęły świadomie zajmować się tematem – na przykład jako pierwsza książka o asertywności jaką przeczyta osoba chcąca zmienić swoje zachowania. Ale nie powinna być to lektura jedyna.

Mały kurs asertywności, czyli jak mówić NIE

Książka “Mały kurs asertywności, czyli jak mówić NIE” Sarah Famery – recenzja.

Słabo, słabo, słabo. Kolejna mało praktyczna książka z takimi jakby “na siłę” wrzuconymi ćwiczeniami. Autorka niby opisuje psychologiczne aspekty będące podłożem problemów z asertywnymi zachowaniami, ale mam wrażenie że zatrzymuje się przy tym totalnie na powierzchni, w ogóle nie wchodzi głębiej.. (co według mnie dobrze zrobiła Agnieszka Wróbel w swojej książce “Asertywność na co dzień“). W efekcie wychodzi coś nieudanego.

Czytając mam wrażenie że autorka jest osobą która na przykład skończyła jakąś szkołę psychoterapii (albo wręcz jest w trakcie), ale nie ma specjalnie dużej praktyki. Może się mylę… ale nawet nie jestem w stanie łatwo tego sprawdzić, bo nie ma tu nawet żadnej notki ‘o autorze’ ! Oczywiście gdybym był zdeterminowany, to bym sobie poszukał w necie, ale oczywiście nie jestem zdeterminowany ani trochę 😉

Po prostu nie sądzę żeby ktokolwiek po lekturze “Małego kursu asertywności” był w stanie zmienić swoje zachowania. Do tego trzeba czegoś więcej niż banalnych porad, jakie tu można znaleźć. Tym bardziej, że z moich rozmów z osobami dotkniętymi problemem wynika, że sięgają one niekiedy bardzo głęboko.

Podsumowując: odradzam, czytanie tej książki to strata czasu. Nie wnosi ona żadnej wartości praktycznej, a w aspekcie ‘lepszego rozumienia siebie’ też jest bardzo słaba i powierzchowna.

Asertywność na co dzień, czyli jak żyć w zgodzie ze sobą i innymi

Książka “Asertywność na co dzień, czyli jak żyć w zgodzie ze sobą samym i z innymi”. Agnieszka Wróbel – recenzja.

Ta książka jest niezła (dla odmiany, po ostatnich kilku opisywanych tu ‘shitach’). Co prawda nie jest to typowy ‘praktyczny poradnik’, które ja cenię najbardziej, ale mimo tego muszę ją docenić, bo czytając czuć, że autorka pisze z własnego doświadczenia – nie ma tu akademickiego bełkotu (jak w “Śmiało przez życie”).

Książka zagłębia się w przyczyny braku asertywności, w tak zwany ‘inner game’ czyli ‘grę wewnętrzną’ – i robi to na przyzwoitym poziomie.  Autorka wychodzi z założenia, że samo nauczenie ludzi technik może nie wystarczyć, ponieważ osoby, które nie potrafią wyznaczać granic mają często mocno ugruntowane szkodliwe przekonania i wzorce myślenia wyniesione jeszcze z dzieciństwa. Myślę że to założenie jest słuszne – zresztą pokazuje to praktyka z rozmów z takimi osobami. Same techniki nie wystarczą.

Autorka (która zresztą pracuje jako psychoterapeutka) opisuje więc możliwe przyczyny braku asertywności, co może w różnych wariantach dziać się w głowach osób zachowujących się ulegle lub agresywnie. Robi to w taki sposób, że czuje się że płynie to z doświadczenia a nie z przepisania czyjejś teorii. Myślę że lektura może otworzyć oczy, spojrzeć z większym dystansem na swoje reakcje i sposób funkcjonowania. Jest  to książka do przeczytania raczej więcej niż raz, trzeba te rzeczy trochę przetrawić.

Podsumowując: książka na przyzwoitym poziomie. Dla osób nie-asertywnych może mieć wartość, tym bardziej że dosyć dogłębnie opisuje aspekt wewnętrzny, który większość lektur traktuje pobieżnie. Warto przeczytać.

Śmiało przez życie – asertywność dla kobiet

Książka “Śmiało przez życie. Asertywność dla kobiet” – Katarzyna Starowicz, Jarosław Starowicz – recenzja.

Hmm, trochę mieszane uczucia. Ja jako osoba prowadząca szkolenia coś z tej książki wyniosłem. Jednak dla człowieka, który ma problemy z brakiem asertywności, z nieumiejętnością wypracowania takich zachowań u siebie, ta książka niestety raczej nie będzie przydatna.

Bardzo dużym minusem jest cała pierwsza część, która jest podobna do słabej pracy licencjackiej – czyli pisane akademickim językiem teorie, cytaty i parafrazy czyichś prac. W tej części się wkurzyłem. No bo ile można czytać coś takiego “Proces: kodowanie-dekodowanie przeprowadzony wielokrotnie przez większą grupę osób odpowiada za to, że komunikat wyjściowy najczęściej nie oddaje sensu tego, co zostało powiedziane na początku. To ukazuje nam jak łatwo o przeinaczenia, zmianę sensu przekształcenie i przekłamanie informacji. Wiąże się to z wielopłaszczyznowością procesu komunikacyjnego. Przypominamy, że ma on miejsce w czasie rzeczywistym, a człowiek biorący w nim udział ma za zadanie ogarnąć wszystkie zmienne do których należą:

a) płaszczyzna rzeczowa (tzw. formalna) – jest to kanał, poprzez który przekazujemy informację, fakty, stwierdzenia w sposób oczywisty, formalny ….”

No ja pier-do-lę !!! 🙂 I to piszą osoby które prowadzą praktyczne warsztaty z komunikacji międzyludzkiej. Rozumiem że nie każdy ma dar pisania z sensem i w sposób ciekawy, ale to już lekka przesada.

Niemniej jakiś impuls etyczny mi nie pozwala całkiem źle mówić o tej książce, bo coś tam jednak z niej wyniosłem – na przykład opisane ćwiczenie w którym jedna osoba wyznacza w wyobraźni barierę, oddzielającą jej terytorium od reszty świata, a druga osoba ma poruszać się w jej kierunku i sprawdzić czy ma impuls do zatrzymania się w pewnym punkcie. To może być sensowne ćwiczenie wprowadzające na szkoleniu asertywności. Ale co niby ma z nim zrobić czytelnik, który sam pozwala innym wkraczać na swe terytorium – co zrobi po przeczytaniu opisu tego ćwiczenia w książce? Nic. I to jest problem.

Poza tym, nie ma tu jakichś szczególnych technik komunikacyjnych przeznaczonych do użycia dla kobiet (poza tym, że jest rozdział ze statystykami gwałtów itp i informacjami o zajęciach z wendo), więc książka trochę nie spełnia obietnicy z pod-tytułu).

Podsumowując: nie mogę tej książki polecić, źle napisana i nie ma wartości praktycznej.

Strategia ostra jak pepperoni

Książka “Strategia ostra jak pepperoni”,  Jens Weidner – recenzja.

Niestety słabiutko. Spodziewałem się sporo po tej książce, tym bardziej, że w książce “Naucz ich jak mają Cię traktować” B. Stolarczyk przytoczył bardzo dobrą technikę “ostrej odmowy” (“Nie. I pomyśl dlaczego nie.”). Właściwie to właśnie z powodu tej techniki zdobyłem tą książkę (trzeba było szukać na portalach Aukcyjnych..). Niestety ta jedna technika to zdecydowanie najlepsza rzecz w całej książce. Co więcej, reszta treści nawet nie zbliża się do niej poziomem. Szkoda.

Jest to trochę takiego ogólnego ględzenia, pewna wartość tej książki leży też w tym, że prezentuje podejście odmienne od tego co jest obecnie modne (empatia, inteligencja emocjonalna itp). Jeśli ktoś czuje że rzeczywiście jest w firmie mocno wykorzystywany, to lektura niektórych fragmentów (np. strategie dławienia przeciwnika) może trochę otworzyć oczy. Dzięki temu oczywiście ktoś może sobie w ogóle uświadomić, że na przykład został przez kogoś wmanewrowany w trudną sytuację w sposób całkowicie świadomy i z pełną determinacją.

Ogólnie jednak, jeśli brać pod uwagę wartość praktyczną (rzeczy, które można od razu zastosować podczas rozmowy), wypada dosyć słabo. Nie mogę jej polecić.

Asertywność jako proces skutecznej komunikacji

Książka: “Asertywność jako proces skutecznej komunikacji” Antoni Benedikt – recenzja.

Dno. Ta książka to dno. Cieszę się że założyłem tego bloga, bo po przeczytaniu książki tak słabej jak ta mam zawsze poczucie straty, jakby mnie ktoś oszukał i zmarnował mój czas – a dzięki tej stronie mogę się jakoś ‘odwdzięczyć’ autorowi, dzięki czemu, mam nadzieję, ktoś nie kupi tej książki. Szukanie odwetu… jakie to nie-asertywne 😉

Od pierwszych stron czuć, że tekst jest pisany przez skrajnego teoretyka, czyta się to źle,w zasadzie trzeba się zmuszać do czytania. Sztywny, nudny, oderwany od życia, akademicki język. Całe obszerne fragmenty przepisane (pewnie nie dosłownie) z innych pozycji (oczywiście też wyłącznie z akademickich). Niektóre podane ‘rozwiązania’ całkowicie bzdurne.  Jakieś czysto teoretyczne ‘opisy procesu komunikacji’ jak z lekcji języka polskiego w podstawówce.

Może mały przykład – autor przytacza dwanaście sposobów na unikanie wpadania w złość. Oto kilka z nich:

“6. Śmiej się z siebie.

7. Spróbuj się wyciszyć wewnętrznie na przykład za pomocą medytacji”.

8. Popracuj nad swoją empatią. Uświadom sobie, że druga osoba może mieć naprawdę zły dzień.

9. Bądź tolerancyjny.

10. Zaniechaj obwiniania innych o to wszystko, co tobie idzie źle w życiu”.

Genialne, czyż nie? Jestem  pewien, że osoby cierpiące z powodu wpadania w złość, jak tylko to przeczytają to od razu całkowicie zmienią swoje podejście do życia – na pewno od razu staną się tolerancyjne i empatyczne. Tak wielką moc mają te słowa!

A poważnie, przeraża mnie to, że ludzie produkujący taki bełkot kreują się na ekspertów od spraw komunikacji międzyludzkiej. Myślę że pan DOKTOR Benedikt w dziedzinie komunikacji mógłby zacząć karierę od nauki pisania w taki sposób, by w ogóle dawało się taki tekst czytać. Bo ta pozycja wymaga gigantycznego wysiłku by dobrnąć do końca.

Podsumowując: ODRADZAM!! Za cenę tej książki lepiej kupić sobie obiad i pogadać z ciekawym człowiekiem. A nawet piwo będzie lepszą inwestycją 🙂