Tagged: motywacja

Scena z Glengary Glen Ross

Trafiłem na słynną scenę ‘rozmowy motywującej’ z filu Glengary Glen Ross. Scena znana chyba wszystkim handlowcom. Jak pierwszy raz ją widziałem dawno, dawno temu, to uważałem ją za przerażającą. Teraz po prostu jest świetna.

Mocne? Ale jest w tym dużo mądrości – w życiu liczą się tylko rezultaty.

Ty tu dowodzisz

Książka „Ty tu dowodzisz. Najskuteczniejsze metody kierowania załogą”. Kapitan Michael D. Abrashoff – recenzja. Recenzja pisana dzień po wymagającym szkoleniu dla handlowców, więc może być „w wersji beta”, bo mózg jeszcze dochodzi do siebie 😉

Kapitan Abrashoff przejął jeden z najsłabszych okrętów w Marynarce Wojennej USA i  w dwa lata uczynił go najlepszym (wg wielu różnych kryterów, spośród których najważniejszym jest tzw. współczynnik gotowości bojowej). Książka opisuje w jaki sposób tego dokonał.

ty tu dowodziszJest to coś, co powinna przeczytać każda osoba zarządzająca ludźmi. Abrashoff opisuje po prostu co zrobił i w jaki sposób – bez teoretyzowania, pięknych sloganów i tego typu pierdół. Nie ma tu żadnych ‘technik’, bo ta książka nie jest poradnikiem, tylko prostym opisem jego działań. Mimo tego jej wartość jest według mnie wyższa niż wielu shitowych poradników, które dają tylko bzdurne ćwiczenia. Czyli niektóre z tych rzeczy, które on robił daje się zaadoptować w niektórych firmach. A jednocześnie ogromną wartością tej książki jest to, że pokazuje ogólny kierunek działań i myślenia wybitnego przywódcy (bo myślę takim można spokojnie Abrashoffa nazwać).

Ten kierunek to wiara w ludzi i dawanie im wolności i odpowiedzialności, czyli tzw. empowerment. Tytuł oryginału to „It’s your ship. Management techniques from the best damn ship in the Navy”. Jest to związane z głównym hasłem jakie obowiązywało na dowodzonym przez Abrashoffa okręcię, czyli „it’s your ship” – „to twój statek”. Wcześniej dowódcy stosowali ekstremalne mikrozarządzanie, czyli mówiąc po ludzku siedzieli nad ludźmi i mówili im po kolei co mają zrobić, marynarze niźsi rangą musieli pytać się przełożonego o najdrobniejsze detale, zanim wykonali jakiekolwiek działanie. Zero samodzielności, zero odpowiedzialności, zero zaufania – a tym samym zero motywacji, zero innicjatywy i kreatywności.

Kiedy statek przejął Abrashoff, na pytanie co trzeba zrobić mówił po prostu – „to twój statek – podejmij decyzję”. Wprowadził zasadę, że jedny decyzje które muszą być z nim konsultowane to takie, w wyniku których mogło dojść do uszkodzenia okrętu, utraty życia lub zdrowia przezkogoś z załogi lub marnotrastwa pieniędzy podatnika (powyżej jakiejś tam kwoty). We wszystkich innych sprawach każdy mógł podejmować decyzje samodzielnie.

Inna rzecz którą robił kiedy został dowódcą, to zaczął rozmawiać z każdym z załogi, poznawać ludzi osobiście a jednocześnie pytać „czy może być jakiś lepszy sposób na robienie tego co robisz?” – chodziło o propozycję usprawnienia panujących na okręcie procedur. I od wszystkich marynarzy, również tych najniższych rangą wychodziło mnóstwo propozycji, które były świetne i stopniowo były wdrażane.

Jednym z probemów przed jakimi stanął kapitan jest ogromna hierarhizacja relacji panujących w marynarce – i jej negatywny wpływ na poziom kreatywności i inicjatywy ludzi (a w efekcie ogólnie na morale). Zrobił wiele rzeczy by to zlikwidować – na przykład stawał w kolejce przy pobieraniu posiłków (normalnie wyźsi rangą oficerowie są obsługowani poza kolejką), raz na tydzień jadał razem z załogą (normalnie kapitan jje w oddzielnym pomieszczeniu) – i wiele innych rzeczy.

Najważniejsza rzecz – wszystkie opisywane strategie pozwoliły Abrashoffowi przekształcić Benfolda w najlepszy statek w całej Marynarce Wojennej USA – myślę że to najlepsza rekomendacja. Lektura obowiązkowa dla każdego managera.

Whale Done!

Książka „Whale Done! Czego menedżer może się nauczyć od trenera orek”, Kenneth Blanchard, Thad Lacinak, Chuck Tompkins, Jim Ballard – recenzja.
czego-menedzer-moze-nauczyc-sie-od-trenera-orekWarto przeczytać, bo w czytelny sposób przedstawia ważną i bardzo użyteczną ideę – wpływajmy na ludzi chwaląc ich za to co robią dobrze, nawet wtedy gdy nie jest to doskonałe. Książka zaczyna sie od historii faceta, który poszedł sobie do jakiegoś rodzaju oceanorium i tam zadziwiły go pokazy orek, które wykonywały niezwykłe akrobacje. Zaczął rozmawiać z ich trenerem i dowiedział się wielu ciekawych rzeczy.

Warto tu opisać w jaki sposób przebiega właściwy trening orek (które są jednymi z najniebezpieczniejszych zwierząt na Ziemi – potrafią zabić i zjeść każde inne zwierzę żyjące w oceanie).

Trenerzy zaczynają od tego  że w basenie umieszczają linę. Za każdym razem gdy orka przepłynie nad nią, w jakiś sposób ją nagradzają (na przykład dając jej rybę) – natomiast ignorują to, gdy orka przepłynie pod liną. Po pewnym czasie orka zaczyna kojarzyć – i częściej przepływa nad liną. Wtedy podnoszą linę trochę do góry, tak by zwierzę jeszcze bardziej skojarzyło nagrodę z samą liną, a nie na przykład z wysokością, na której ona się znajdowała. Stopniowo coraz bardziej unoszą linę do góry, aż w końcu znajduje się ona tuż pod powierzchnią wody – wtedy by dostać nagrodę, orka potrzebuje wyskoczyć na powierzchnię. I to jest początek tych zachowań, które ludzie mogą potem podziwiać podczas pokazów.

Opiszę tu krótko najważniejsze praktyczne know how jakie książka wnosi.

1. Im więcej uwagi poświęcamy danemu zachowaniu, tym bardziej jest ono wzmacniane. Więc by zbudować w innych daną postawę, należy chwalić i nagradzać ich za zachowania, które tę postawę wyrażają. Najczęstszym błędem w wychowywaniu i w zarządzaniu ludźmi jest sytuacja w której jak wszystko jest dobrze to się nic nie mówi, a zwraca się na tę osobę uwagę tylko wtedy, jak coś zrobiła źle.

2. Należy chwalić i nagradzać nie tylko za zachowanie, które w idealnym stopniu realizuje daną postawę, ale za każde, które w choćby minimalnym stopniu się do niej zbliża. To bardzo ważny punkt. Tak samo trenerzy w ocenanarium nigdy nic by nie wskórali gdyby czekali aż orka sama przeskorzy przez linę, żeby dopiero wtedy dać jej rybę. Doceniaj również drobne postępy – przyłapuj ludzi na tym, że robią coś dobrze.
orka podczas pokazu

  • 3. Ważne jest również precyzyjne wskazanie za co jest pochwała lub nagroda. Warto określić szczegółowo, co zostało dobrze zrobione.

4. Należy używać różnorodnych nagród, dopasowanych do danej osoby. Nie powinno być tak, że jedyną nagrodą są pieniądze. Podobnie jak z orkami – gdyby jako nagród używali tylko jedzenia, to po jakimś czasie orka by się najadała i nic innego nie można by z nią już zrobić danego dnia. Dlatego trenerzy dążyli do tego, by orka stała się wrażliwa na inne nagrody – okazało się że bardzo lubi na przykład ludzki dotyk, głaskanie czy drapanie. Z ludźmi również warto szukać różnych sposobów na nagradzanie i pytać ludzi co dla nich było by dobrym sposobem docenienia ich pracy. Pieniądze stanowią pewnego rodzaju podstawę, która powinna zostać zapewniona jako coś pewnego.

5. Jeśli pojawiają się błędy (nie mówimy tu o zachowaniach destrukcyjnych, gdy ktoś jest świadomy że robi coś źle, a pomimo tego nie chce zmienić zachowania), to należy to zignorować i skierować uwagę tej osoby na coś innego, tak by w przyszłości móc znowu ją nagrodzić. Kiedy orka nie chciała wykonywać ćwiczeń, trenerzy w żaden sposób jej nie karali, tylko zwracali jej uwagę coś innego, na przykład dawali jej inne ćwiczenie, które lubiła wykonywać, albo pozwalali jej odpłynąć. Robili tak także wtedy, gdy działo się to podczas pokazu (za który publiczność płaciła), po prostu odsyłali orkę do innego basenu, a na jej miejsce zapraszali inną orkę, która akurat była w nastroju.

Orki

6. W przypadku poprawiania błędów u podwładnych, którzy robili coś źle dlatego, że nie dostali dobrych instrukcji, dobrą praktyką jest również wzięcie przez szefa winy na siebie. „To moja wina, nie wytłumaczyłem ci w jaki sposób…”. Zdejmuje to presję z podwładnego i tworzy lepszy klimat pod to, by wchłonął przekazywaną instrukcję.

7. Zawsze coś wzmacniamy w drugiej osobie – także wtedy, gdy nic nie robimy.

8. Pomysł na budowanie pozytywnej motywacji w firmie: daj osobie jakiś gift (w książce była to figurka orki z napisem ‘whale done’) kiedy zrobi coś dobrze i poproś ją by przekazał gift dalej, gdy zobaczy jak ktoś inny zrobił coś dobrze.

W książce jest tego jeszcze trochę więcej, ale tu wypisałem najważniejsze rzeczy J.  Pewnie sam skorzystam z tego podejścia przygotowując szkolenia menedżerskie, które teraz będę robił dla jednego klienta. To co mi się nie spodobało, to że jest w formie historyjki, czego osobiście nie lubię, tym bardziej że historyjka miejscami wydała się drętwawa. Jednak jest to drobnostka, książkę zdecydowanie warto kupić i zapoznać się z prezentowanym podejściem. Do przeczytania w jeden wieczór, a czyta się lekko i przyjemnie.

Motywacja bananem

Pewnego razu jeden z inżynierów firmy Hewlett­
Packard wpadł do biura swojego szefa i oznajmił
mu tryumfalnie, że rozwiązał problem, nad którym
cały zespół głowił się przez kilka tygodni. Kierow­
nik rozejrzał się szybko po swoim biurku w poszu­
kiwaniu czegoś, co nadawałoby się na natychmia­
stową nagrodę, chwycił banana, który wchodził
w skład jego drugiego śniadania, a następnie wrę­
czył go pracownikowi, oznajmiając: „Gratuluję! Do­
bra robota!”. Początkowo inżynier był nieco zmie­
szany, ale z czasem Nagroda Złotego Banana stała
się jednym z największych zaszczytów, jakich krea­
tywni pracownicy mogą dostąpić w tej firmie.

Anegdota z książki “1001 sposobów na nagradzanie pracowników”, ale dobrze pokazuje że liczy się fakt docenienia i że była jakaś nagroda, a w znacznie mniejszym stopniu jej wielkość.

Motywacja pod lupą

Książka „Motywacja pod lupą. Praktyczny poradnik dla szefów” Anna Niemczyk, Andrzej Niemczyk, Jan Mądry  -recenzja.

motywacjaRaczej słabo. Książka ma 282 strony, a coś co można by jako tako zakwalifikować jako „praktyczny poradnik” zajmuje z tego maks. 50. Czyli innymi słowy większość stanowi demotywująca rozwodniona papka podobna do słabo napisanych akademickich podręczników psychologii. No i książka jest właśnie słabo napisana, nudnym, nużącym językiem, właściwie to trzeba się motywować, by ją dalej czytać. Dużo teorii (cały rozdział o teoriach motywacji).

Zalety- jakieś tam przydatne rzeczy można z niej mimo wszystko wyciągnąć, szczególnie jeśli ktoś wcześniej się za dużo tematem nie zajmował. Ale raczej w takiej postaci, że rzeczy te trzeba sobie będzie jeszcze porządnie samemu obrobić, zanim cokolwiek będzie można użyć.

Jakoś ratują tę lekturę również przykłady rzeczywistych sytuacji z róznych firm – ale tylko trochę ratują, bo są też podane czasem w taki sposób, że nic tak naprawdę nie wnoszą, tylko chyba to że są niezłym zapełniaczem.

Nie zostawiaj nic na specjalne okazje

“Mój przyjaciel otworzył szufladkę w komodzie swojej ukochanej i wyjął z niej mały pakiecik zawinięty w bibułkę.
– To -powiedział – nie jest zwykłe zawiniątko. To jest Jej bielizna osobista. Wyrzucił opakowanie i przyjrzał się jedwabnej, wykończonej koronkami bieliźnie. Kupiłem ją, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy do Nowego Yorku, 9-10 lat temu. Nigdy jej nie założyła. Czekała z tym na jakąś specjalną okazję. Więc dobrze.. Dzisiaj zdarzyła się ta odpowiednia okazja. Zbliżył się do łóżka i ułożył bieliznę przy Jej głowie, obok innych rzeczy – wczoraj, po krótkiej chorobie, jego żona zmarła. Potem, patrząc w moją stronę, powiedział: – Nigdy nie zostawiaj niczego na specjalne okazje. Każdy dzień w Twoim życiu jest tą specjalną okazją. “

Znalezione w necie.